Noc, wszędzie noc.. ciemno jak w kłakach mojej matki... Nie miałam gdzie się podziać... Wszyscy mnie mnie wyganiali gdzie pieprz rośnie... Na co mi była siła i odwaga skoro byłam wyczerpana? Błąkałam się... poznawałam wiele istot, niestety nie nastawionych pozytywnie. Musiałam walczyć. Zabili by mnie. Z dnia na dzień miałam coraz mniej siły. Położyłam się w nadziei na wieczny sen. Nie umarłam, lecz znalazłam się na polanie pełnej jedzenia...
-Tak, to jest to miejsce. Tu założę watahę.